Kiedyś w greckiej prawosławnej cerkwi odkryłem bardzo starą ikonę Matki Bożej z Dzieciątkiem. Był wtedy ze mną kalwin, który nie znał modlitw do Matki Bożej, ani nie uznawał Jej obrazów. Zatrzymaliśmy się przed ikoną, która dla niego była starożytnym malowidłem. nie rozumiał jego wymowy ani szacunku okazywanego przez prawosławnych wobec ikon w tej świątyni. Rozpoznałem od razu, że stoimy przed ikoną określaną jako hodegetria, a więc Wskazująca Drogę. W Polsce najbardziej znanym tego typu obrazem jest Matka Boża Częstochowska.

Na ikonach tego typu Maryja swoją prawą dłonią wskazuje na Jezusa, którego trzyma na swoim lewym ręku. Tym gestem pokazuje, że Jezus jest Drogą, według słów, które sam wypowiedział: „Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem” (J 14, 6a), W ten sposób przypomina tę prawdę wszystkim, którzy stają przed tą ikoną. Choć Jezus przedstawiony jest jako małe dziecko, to modlący się przed tym obrazem ma się umacniać w przekonaniu, że On jest Drogą do Ojca i jedyną drogą zbawienia.
[1] W jak sposób wyznajemy prawdę, że Jezus jest Drogą? Wtedy, gdy idziemy przez życie i słuchamy Jezusa, Jego Ewangelii, Bożych przykazań i nauczania Kościoła. Po słowach „Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem” Jezus bowiem mówi w Ewangelii: „Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie” (J 14, 6b).

Wiemy dobrze, co to znaczy przychodzić do kogoś z pomocą kogoś innego, kto jest nam bliżej znany, a równocześnie – jak mówimy – „ma dojście” do osoby, do której chcemy dotrzeć. Jezusowe słowa „Ja jestem drogą” mają nam uświadamiać, że przez grzech tracimy możliwość powrotu do Boga. Dotrzemy do Niego tylko dzięki Jezusowi, dlatego, że On umarł i zmartwychwstał, aby dać nam dostęp do Ojca. Stał się drogą do Ojca, który jest w niebie. Na podobieństwo jedynego pomostu przerzuconego nad przepaścią, dzięki któremu można dotrzeć bezpiecznie na drugą stronę. Jezus stał się jedyną Drogą do Ojca i dlatego dla żyjącego człowieka jest jedynym Zbawicielem. Kto wyznaje, że to Jezus ocalił go od wszelkiego zła i oczyścił z każdego grzechu, ma dostęp do Ojca i do Jego łask potrzebnych w codziennym życiu.

Jako jedyny Pośrednik Jezus wstawia się za nami i zanosi nasze modlitwy do Ojca. Widzimy to w każdej modlitwie, jaką wypowiada kapłan w czasie Mszy świętej, które kończy słowami: „prosimy o to przez Chrystusa Pana naszego” lub w dłuższym sformułowaniu: „prosimy o to przez Chrystusa, Pana naszego, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg przez wszystkie wieki wieków. Amen”.

[2] Wtedy w tamtej starej świątyni zwróciłem uwagę na dłoń Maryi wskazującą na Jezusa. Tym bardziej, że nie była ona namalowana jak pozostałe elementy tego obrazu. Była wykonana w formie płaskorzeźby, uformowana ze srebra lub przynajmniej posrebrzana. Kto zbliżył się do ikony, musiał zauważyć tę wystającą z obrazu dłoń. Towarzyszący mi protestant zapytał, wskazując na srebrną dłoń Maryi: Co to znaczy? Dlaczego artysta tak ją wyróżnił? Jego pytanie wpierw uświadomiło mi wpierw, zanim zacząłem tłumaczyć, że twórca tej ikony w taki sposób wyraził prawdę wiary, że Jezus jest jedyną Drogą, która prowadzi do Ojca. Chciał także, aby każdy kto stanie przed tym obrazem, nabrał przekonania, że Jezus przeszedł przez życie jako Człowiek od poczęcia aż do śmierci i zmartwychwstania, teraz zaś wstawia się za nami u Ojca w niebie. By zachęcać wiernych przychodzących do tego obrazu, aby chcieli słuchać Jezusa i naśladować Jego życie. Aby pragnęli w ten sposób dotrzeć do celu całego życia człowieka wierzącego, by być na zawsze z Bogiem.

Mój towarzysz był wyraźnie poruszony. Odpowiedział, patrząc na ikonę: „Taki obraz Maryi i Jezusa mógłbym powiesić u siebie, choć jestem kalwinem. Przecież ten obraz pokazuje to w co wierzę, co jest w centrum mojej wiary, że Jezus jest Zbawicielem, jedynym. Maryja, Jego Matka, przez takie przedstawienie, daje przykładem wiary dla chrześcijanina i wyraża w ten sposób zapisane słowa z Ewangelii, że Ona jest Służebnicą Pana, zawsze posłuszna Jego słowom.

[3] Moi drodzy, obrazy religijne, zwłaszcza ikony, nie tylko mogą być piękne i pomagać w naszej modlitwie, ale także zawierają i wyrażają ważne prawdy wiary. Nie inaczej jest z Waszym obrazem Matki Bożej, który przemawia codziennie do Was, gdy przychodzicie do kościoła, szczególnie zaś powinien przemówić do nas zebranych w doroczną uroczystość Matki Bożej Śnieżnej. Obecny od pokoleń obraz ma swój pierwowzór w Rzymie w bazylice Santa Maria Maggiore. Ten rzymski pierwowzór od wieków doznaje wielkiej czci, wpierw ze strony mieszkańców Rzymu, którzy nadali mu zaszczytny tytuł Salus populi romani, czyli Ocalenie ludu rzymskiego. Mieszkańcy Wiecznego Miasta wielokrotnie w różnych sytuacja zanosili swoje modlitwy przed tym obrazem, nieraz wynosili go na ulice Rzymu w procesji, by ufnością prosić o ocalenie od różnych nieszczęść, klęsk, chorób i zagrożeń.

Wyjątkową modlitwę zanoszono w Rzymie wpierw, gdy wybuchła epidemia dżumy w roku 590, a lud rzymski kroczył w procesji błagalnej o ocalenie mieszkańców za papieżem Grzegorzem Wielkim, który sam niósł obraz Matki Bożej, nazywanej odtąd Salus populi romani. Gdy zaś 7 października 1571 roku niedaleko Lepanto trwała jedna z największych bitew morskich pomiędzy flotą turecką a okrętami państw chrześcijańskich, lud rzymski wyruszył w procesji pokutnej za idącym boso papieżem Piusem V. Niesiono wówczas także obraz nazywany Ocalenie ludu rzymskiego i modlono się na różańcu. Flota chrześcijańska pokonała o wiele większą turecką. Na pamiątkę zwycięstwa papież ustanowił święto Matki Bożej Zwycięskiej, jego zaś następca przemianował na Matki Bożej Różańcowej, obchodzone co roku 7 października.

W ostatnich latach papież Franciszek zwraca uwagę całego świata na ikonę będącą pierwowzorem Waszego obrazu i przybywa do Bazyliki Santa Maria Maggiore przed kolejną podróżą apostolską i po jej zakończeniu. Obraz ten stał się znany w wielu krajach, zwłaszcza wśród młodych, gdy wpierw z okazji Światowych Dni Młodzieży w roku 2000 w Rzymie sporządzono jego kopię, która została postawiona przy papieskim ołtarzu na Tor Vergata. Trzy lata później ta kopia wraz z krzyżem rozpoczęła wędrówkę wśród młodych całego świata. Później pojawiło się wiele kopii tego obrazu, by młodzi mogli gromadzić się w swoich krajach i w czasie światowych zgromadzeń.

[4] Kopia obrazu Matki Bożej z Santa Maria Maggiore, zwana niekiedy Matki Bożej Śnieżnej, czczona w Waszej parafii, znana jest w wielu miejscach w Polsce. Szacuje się, że jest ich około 1000, a wiele z nich ukoronowanych. Obraz określany jako Ocalenie ludu rzymskiego rozpoczął niezwykłą karierę w II połowie XVI wieku. Był to czas reformacji, powstawania wspólnot protestanckich, niszczenia obrazów, wojen na tle religijnym, ale także soboru trydenckiego, synodów kościelnych i odnowy życia chrześcijańskiego w Kościele katolickim.
Wtedy też polecono by wzorować się na obrazach najlepszych, bogatych w treści teologiczne. By nie używać takich, na których Maryja byłaby przedstawiona w sposób nazbyt świecki.

Kopie obrazu Matki Bożej Śnieżnej masowo kopiowano lub nieraz bardziej swobodnie naśladowano. Przyczyniali się do tego papieże, generałowie jezuitów, pielgrzymi powracający do domu z Rzymu, ludzie szlachetnie urodzeni, dyplomaci czy kupcy. Obrazy trafiały do nowicjatów jezuickich, kościołów i kaplic, często do bractw różańcowych. Jedna z tych kopii dotarła tutaj. W Rzymie wzywana jako Ocalenie ludu rzymskiego czy Matka Boża Śnieżna, by zanosić modlitwy o ocalenie tutejszego ludu i wsłuchiwać się w to, co Ona mówi i na co wskazuje.

Pytamy dziś, jakie jest przesłanie obrazu, którego pierwowzór jest z przekonaniem określany jako Ocalenie ludu rzymskiego? Jakie prawdy wiary wyraża i do czego w ten sposób wzywa obraz? Gdy patrzymy na rzymskie przedstawienie Maryi, widzimy, że Jej dłonie nie wskazują na Jezusa jako na Drogę, ale są skrzyżowane i opuszczone ku dołowi. Prawa dłoń przez układ palców wyraża prawdę o Trójcy Świętej oraz o tym, że Syn Jezus Chrystus jest Bogiem i Człowiekiem.
Dzieciątko wyraża swoimi małymi palcami te same prawdy. Napis zaś grecki przypomina, że możemy śmiało nazywać Ją Bożą Rodzicielką, Theotókos. Opuszczone dłonie wskazują na to, że Ona posłusznie poddaje się we wszystkim Bogu, zaś trzymana w lewej dłoni chusta może wskazywać na Jej wyróżnienie jak i na gotowość przychodzenia z pomocą ludowi Bożemu. Ważnym elementem jest Krzyż, umieszczony na nakryciu głowy nad czołem Maryi, wskazującym, że jest Ona Matką Zbawiciela. Złota gwiazda na Jej ramieniu mówi o dziewiczym poczęciu Jezusa.

Takie treści powinny budować nasza wiarę, prowadzić do dziękczynienia Bogu za dar Maryi i do wyrażania wobec Niej wdzięczności i podziwu. Obraz ma pomóc w zanoszeniu ufnej modlitwy oraz budzić pragnienie naśladowania Jej posłuszeństwa Bogu. Ale też przypominać Jej polecenie dane sługom w Kanie Galilejskiej: „Uczyńcie wszystko cokolwiek wam powie”.

Taki obraz Maryi kształtuje nas, aby zanosić modlitwy przez Jezusa do Ojca, prosząc o wstawiennictwo Tej, która jest zjednoczona ze swoim Synem, który jest równocześnie Synem Bożym. Dlatego jedynym i potężnym Pośrednikiem. Ona zaś zdaje się na Boga i na pośrednictwo Syna Bożego, zachęca każdego, kto Jej wzywa, by w modlitwie wsłuchał się w głos Boga i zaufał Najlepszemu Ojcu, który wie, czego potrzebują Jego dzieci wpierw niż zaczną modlić się do Niego. By zaufał modlitwie zanoszonej przez Jezusa, który został wysłuchany, gdy był posłuszny Ojcu. By chrześcijanin zaufał Maryi, która ocala, ratuje, wspomaga i ochrania nie tylko lud rzymski, ale wszystkich, którzy oddają Jej cześć i z ufności oczekują ocalenia.

[5] W dniu odpustu parafialnego przemawia do nas nie tylko czcigodny obraz, którego dzieje są tak związane z dziejami Kościoła, zwłaszcza Rzymskiego. Bóg bowiem przemawia do człowieka przez znaki – a takim jest obraz, ale także przez słowo. To słowo Boga, wzięte przede wszystkim z Ewangelii, która przeznaczona jest na uroczystość Matki Bożej Śnieżnej.

Odczytana dziś Ewangelia jest krótka i obejmuje dwa zdania (Łk 11, 27-28). Wpierw słyszymy słowa wypowiedziane przez kobietę słuchającą Jezusa. Miała w pamięci nie tylko ostatnio wypowiedziane, ale także wcześniejsze i pewne znaki i cuda, które albo sama widziała, albo o nich słyszała. Jest pełna podziwu wobec Jezusa, ale wyraża także podziw wobec Jego Matki, Maryi. Woła bowiem: „Błogosławione łono, które Cię nosiło i piersi, które ssałeś”.

Te słowa wyrażają podziw i pochwałę wobec Matki, która urodziła i wykarmiła tak wspaniałego Syna, Jezusa. Ona chce wręcz powiedzieć, że Maryja musi być szczęśliwa i dumna z takiego Syna, a Jej życie godne pozazdroszczenia. Jak bowiem nie zazdrościć Kobiecie, która doczekała się tak podziwianego, słuchanego i tak dobrego Syna, Nauczyciela Izraela, Uzdrowiciela tylu chorych i Tego, który wszystkim czyni dobrze. Rozumiemy taką ocenę i szczery podziw nieznanej z imienia kobiety.

Jezus jednak nie zadowala się tym, co ta kobieta wypowiedziała. Nie kwestionuje jej słów i nie zamierza pomniejszać udziału Maryi w trudzie urodzin, troski, karmienia a później wychowania Jezusa. Chce użyć tych pełnych zachwytu słów dla dobra słuchaczy, dla ich podniesienia i ukierunkowaniu do tego co lepsze. Jezus bowiem odpowiada wtedy: „owszem, ale raczej błogosławieni, a więc szczęśliwi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i przestrzegają go”. Poza Maryją i Józefem nikt inny nie może być Ojcem czy Matką Jezusa. Jednak każdy może być szczęśliwy, gdy wybierze słuchanie Boga i będzie chciał wypełniać Jego pouczenia.

Czy sobie uświadamiamy, że możemy być w podobny sposób wyróżnieni i szczęśliwi? Przecież kluczowe dla życia chrześcijańskiego jest posłuszeństwo wobec Boga. Maryja je okazuje na każdym kroku, gdzie tylko pojawia się na kartach Ewangelii czy Dziejów Apostolskich. Grzech zaś Adama i każdego człowieka to nieposłuszeństwo, czy to przez nieposłuchanie głosu sumienia, przekroczenie przykazań, czy przez nieposłuchanie człowieka, który nas prosił i błagał, a myśmy go skrzywdzili.

Zbawieni jesteśmy przez to, że Jezus był posłuszny Ojcu i przyjął na siebie nasz grzech i umarł dla naszego odkupienia. Najważniejsze w życiu Maryi jest Jej posłuszeństwo od zawsze, a zwłaszcza, gdy usłyszała, że Bóg ma inny plan wobec Jej życia. Daje nam przykład, jak przyjmować całe życie, jak akceptować wszystko, co nas kształtuje, przemienia, czyni dojrzałymi, wspaniałymi.

+Niech Ona, która tyle już razy okazała się Ocaleniem ludu rzymskiego, ale także wysłuchała, ochroniła czy ocaliła tylu, którzy się do Niej uciekali, niech wstawia się za nami. My zaś wpatrujmy się w Jej obraz i wsłuchujmy w słowo Boże, aby pójść Jej śladami. Amen.