Powołanie i misja rodziny w Kościele i świecie współczesnym – pod takim hasłem obradowało w dniach 4-25 października w Watykanie XIV Zgromadzenie Zwyczajne Synodu Biskupów. Podstawą dla obrad było „Instrumentum laboris” dokument, w którym znalazła się także Relacja Końcowa z ubiegłorocznego Synodu oraz wypowiedzi poszczególnych Kościołów partykularnych. Obrady odbywały się w trzech częściach: „Wyzwania stojące przed rodziną”, „Rozeznać powołanie rodzinne” i „Misja rodziny dzisiaj”.
Otwierając obrady synodu papież Franciszek podkreślił, że synod nie jest kongresem ani parlamentem, ale wyrazem życia Kościoła, który podąża razem, aby odczytać rzeczywistość oczyma wiary. Nie jest parlamentem, gdzie aby osiągnąć konsensus, trzeba odwołać się do rokowań, paktowania czy kompromisu. Jak podkreślali uczestnicy Synodu, te trzy tygodnie były czasem „wielkiego słuchania”, a także „doświadczeniem synodalności i kolegialności”. Nie oznaczało to bynajmniej konsensusu w spornych kwestiach, gdyż – z racji, że synod jest ciałem doradczym – rozstrzygnąć ma dopiero Ojciec Święty.
Można powiedzieć, że dyskusje wokół rodziny podczas kongregacji generalnych jak i w małych grupach „circoli minores” polaryzowały się między biegunem „socjologicznym” a „teologicznym”. Wielu ojców synodalnych, głównie z Afryki i Azji zwracało uwagę, że opis sytuacji i wyzwań stojących przed rodziną jest za bardzo związany z kontekstem świata zachodniego.
WYZWANIA STOJĄCE PRZED RODZINĄ
Rodzina w społeczeństwie i państwie
Podczas debat podkreślano, że rodzina jest podstawą komórką społeczeństwa i bez niej nie można sobie wyobrazić dobra wspólnego szerszej społeczności. Rodziny nie można więc podporządkowywać interesom gospodarczym, lecz odwrotnie. Przypomniano też, że zaangażowanie na rzecz rodzin stoi w centrum społecznej nauki Kościoła, a rodzina jest bardzo istotnym podmiotem misji Kościoła i środowiskiem ewangelizacji. Zatem wszyscy chrześcijanie są powołani do takiego kształtowania współżycia społecznego i obowiązującego prawa, aby rodziny mogły się rozwijać i bez przeszkód pełnić swoją misję: wychowawczą, edukacyjna i ewangelizacyjną. Polityka państwa powinna się zatem kierować zasadą subsydiarności (pomocniczości) i w żadnym wypadku nie może ograniczać praw rodziny. Wskazano na potrzebę jeszcze większego zaangażowania Kościoła w duszpasterskie towarzyszenie rodzinom, rozwijania poradnictwa rodzinnego i instytucji pomocy rodzinie, a w sferze edukacyjnej do przygotowania do życia w rodzinie poczynając już od poziomu przedszkolnego jak i na terenie szkoły.
Osłabienie więzi wewnątrz rodzinnych
W pierwszej części debaty synodalnej poświęconej wyzwaniom stojącym przed rodziną koncentrowano się na trudnościach, jakie ona napotyka we współczesnym świecie. Zastanawiano się, jak zastąpić słowo „trudności” innym określeniem, aby już na początku dyskusji nie zaczynać od negatywnego wizerunku ale wskazać przede wszystkim na pozytywne aspekty życia rodziny. Zwracano uwagę, że gdy mówi się o trudnościach rodziny, to uwzględnia się jedynie aspekt socjologiczny, a pomija kontekst eklezjalny, w którym elementem najważniejszym jest wiara. Rozważano trudności natury kulturowej, przed którymi stają dziś małżeństwa i rodziny. Wśród nich wymieniano m.in. feminizm, który postrzega rodzinę jako formę presji na kobiety i ograniczania ich praw, traktując macierzyństwo jako postać przemocy, a wychowanie dzieci jako przeszkodę w samorealizacji kobiet. W wielu wystąpieniach podkreślano godność kobiety, jej rolę jako żony, matki i wychowawczyni, która nie jest tylko ciężarem, ale największym dowartościowaniem kobiet i ich społecznej roli.
Podczas dyskusji wskazywano także na osłabienie więzi wewnętrznych w rodzinie, czego powodem jest m.in. coraz częstsza fizyczna i duchowa nieobecność mężów i ojców. Ta ich nieobecność wymuszana jest przez warunki ekonomiczne, przez emigrację, by zdobyć środki do życia. Zwracano przy tym uwagę na coraz częstszą niedojrzałość mężczyzn do swych ojcowskich funkcji. Była mowa o tym, że status ojca jest pomijany w legislacji. Mówi się wiele o prawach kobiet czy dzieci, a praktycznie nie mówi się o prawach ojców i miejscu ojca w życiu rodzinnym. W efekcie mężczyźni są coraz mniej odpowiedzialni za rodziny stąd kobiety zostają same. Mówiono także o potrzebie przezwyciężania obecnych tu i ówdzie takich tradycji, jak zmuszanie dziewcząt do małżeństw bez możliwości wyboru, czy ich seksualnych obrzezań. W świetle Ewangelii takie praktyki są nieludzkie i uwłaczają godności człowieka. Ponadto poruszano temat przemocy wobec kobiet obecnej w wielu krajach.
Ubóstwo, migracja i wypędzenie
Ojcowie synodalni z Afryki mówili o ubóstwie uderzającym w rodzinę. Nie może się ona rozwijać, traci spójność i nie może zapewnić podstawowych potrzeb, jak wyżywienie, mieszkanie czy edukacja. Innym dramatycznym zjawiskiem uderzającym w rodzinę jest migracja zarobkowa i związane z tym rozdzielenie małżonków i dzieci, niebezpieczeństwo wyobcowania w nowym środowisku oraz przestępczość zorganizowana, której ofiarami często padają najczęściej mężczyźni: mężowie, ojcowie, synowie i bracia, tym samym wzrasta liczba wdów i sierot. Innym problemem jest brak dostatecznej uwagi poświęcanej oświacie i wychowaniu, co sprawia, że tysiące dzieci są pozostawione samym sobie, a głównym ich wychowawcą jest telewizja, internet i ulica.
Wskazywano na dramatyczną sytuację rodzin w regionach zbrojnych konfliktów, przede wszystkim na Bliskim Wschodzie czy na Ukrainie. Jeden z ojców synodalnych z Kościoła chaldejskiego w Syrii mówił o tragicznej sytuacji chrześcijan na Bliskim Wschodzie. Przypomniał, że nie różnią się oni etnicznie od ludów tam żyjących i są wiernymi Kościoła istniejącego tam od 2 tys. lat. Obecnie chrześcijaństwo tam zanika i mamy do czynienia z masową emigracją, czego przyczyną jest wrogość przede wszystkim ze strony Państwa Islamskiego. Arcybiskup większy kijowsko-halicki Światosław Szewczuk, powiedział, że na Ukrainie i Bliskim Wschodzie, gdzie toczą się wojny, człowiek czuje się samotny i jest pozostawionym samemu sobie. Z kolei delegat konferencji biskupów Ukrainy obrządku łacińskiego abp Mieczysław Mokrzycki wskazał na trudności jakie przeżywa rodzina ukraińska, szczególnie żołnierzy walczących na wschodzie kraju.
Nie dla ideologii gender
Wiele miejsca poświecono problemowi „genderyzmu”. Podkreślano, że prawdziwą groźbą nie jest kwestia gender (kulturowej roli płci) jako przedmiot badań naukowych, lecz „genderyzm”, czyli ideologia, która stara się osłabić małżeństwo i rodzinę poprzez zaprzeczenie różnic płciowych, co pozostaje w jaskrawej sprzeczności z naukami biologicznymi oraz wynikającą z objawienia koncepcją człowieka, który został stworzony jako mężczyzna i kobieta. Wskazywano na niebezpieczeństwo przenikania ideologii gender do edukacji dzieci i to w większości przypadków bez zgody rodziców. Do tego dochodzi seksualizacja młodych ludzi i traktowanie seksu w oderwaniu od miłości a nawet od płciowości.
Zwracano uwagę, że w krajach rozwijających się ideologia genderyzmu obecna jest w formie dyktatu narzucanego przez organizacje międzynarodowe, w tym agendy ONZ. Przedstawiciele Afryki uświadomili Europejczykom jak ten proces jest dalece zaawansowany na ich kontynencie. W Europie przyjął on łagodne i zakamuflowane formy, natomiast w Afryce przyjęcie tego typu programów edukacyjnych jest warunkiem udzielenia pomocy w innych dziedzinach życia, np. w rolnictwie czy służbie zdrowia.
Piękno płciowości związanej z płodnością
W trakcie debaty synodalnej wskazywano na ważność świadczenia o pięknie płciowości i cielesności w łonie życia małżeńskiego, jak również przypominano nauczanie zawarte w encyklice bł. Pawła VI „Humanae vitae” nt. rozrodczości i seksualności. W tym kontekście akcentowano szczególnie potrzebę pogłębienia postaw odpowiedzialnego rodzicielstwa i wychowania dzieci. Abp Henryk Hoser przypomniał, że antykoncepcja jest wciąż poważnym problemem podnoszonym przez Kościół. Od lat jest ona zjawiskiem masowym i ma ogromny wpływ na jakość życia małżeńskiego. Ma też poważne konsekwencje duchowe i psychologiczne. Arcybiskup podkreślił, że Kościół nie może zaakceptować antykoncepcji, gdyż oddziela ona radykalnie „siłę jednoczącą aktu małżeńskiego od przekazywania życia, a więc oddzielenie ludzkiej płciowości od płodności”. Odnosząc się do postulatów, aby kwestie stanowiska wobec antykoncepcji i aborcji pozostawić w gestii lokalnych episkopatów a nawet sumieniu jednostki, abp Hoser powiedział, że nie można dopuści do „subiektywizacji sumienia, gdyż daje nam ono osąd moralny, który musi być weryfikowany poprzez odniesienie się do prawa Bożego i nauczania Kościoła”.
Małżeństwa mieszane
Podczas obrad mówiono także o małżeństwach mieszanych. Zwracano uwagę na potrzebę uwypuklania ich stron pozytywnych, jak otwarcie na dialog ekumeniczny i międzyreligijny. Przypomniano, że tym co najgłębiej łączy małżeństwa mieszane jest chrzest. Łączy je Chrystusowa więź i w ten sposób tworzą „jeden Kościół domowy”. Podkreślano, aby nie mówić tylko o problemach międzywyznaniowych, ale wskazywać na to, że w oparciu o rodziny mieszane można na co dzień realizować praktyczny, żywy i dynamiczny ekumenizm.
ROZEZNAĆ POWOŁANIE RODZINY
W części debaty dotyczącej teologii rodziny zwracano uwagę, że Kościół nigdy nie przestanie głosić, że Bóg „kobietą i mężczyzną stworzył ich”, i na tym fundamencie budowane jest małżeństwo naturalne. O tym mówi Stary i Nowy Testament i stanowi to trwały dorobek ludzkości. Zwracano uwagę na istniejące obecnie napięcie między wizją rodziny tradycyjnej, żyjącej etosem chrześcijańskim a wizją rodziny, w której dostrzec można istotną zmianę antropologiczną. Podkreślano elementy wchodzące w zakres sakramentu małżeństwa a zawarte już w małżeństwie naturalnym. Przypominano, że Kościół w swym nauczaniu skoncentrować się musi na wskazaniu piękna rodziny, żyjącej zgodnie z Ewangelią. A takich rodzin są miliony.
Mocno akcentowano „więź rodziny z Bogiem”, znaczenie wiary i modlitwy w życiu rodzinnym, jako miejsca przekazywania najwyższych wartości.
MISJA RODZINY DZISIAJ
Rodzina podmiotem a nie przedmiotem ewangelizacji
Podczas obrad synodalnych mocno podkreślano, że rodziny nie są tylko odbiorcami działań ewangelizacyjnych ale ich ważnymi podmiotami. Wskazywano więc na potrzebę kształcenia księży i duszpasterzy w tym właśnie duchu, uwrażliwianie ich na towarzyszenie rodzinom.
Wskazywano, że to właśnie rodziny muszą aktywnie uczestniczyć w realizacji misji Kościoła, przekazywać żywą wiarę i włączyć się w proponowane przez papieża Franciszka „duszpasterskie nawrócenie”. „Rodzina ma być czynnym ewangelizatorem, a także źródłem głoszenia Ewangelii i słowem, i czynem. W związku z tym cały Kościół powinien skupić się wokół rodziny, wspierać ją, tej rodzinie towarzyszyć i ją leczyć. Kościół musi się rodziną cieszyć, żeby to był rzeczywisty Kościół domowy” – skonstatował abp Hoser.
Przygotowanie do małżeństwa i towarzyszenie rodzinom
Ważnym zagadnieniem poruszanym podczas synodu było przygotowanie do małżeństwa i tu wszyscy uczestnicy zgadzali się co do potrzeby odpowiedniej formacji, skupionej na Słowie Bożym. Jak zauważył bp Jan Wątroba, ojciec synodalny z Polski podkreślano konieczność podniesienia na wyższy poziom kursów przedmałżeńskich, a przygotowanie do przyjęcia sakramentu małżeństwa powinno przypominać drogę poprzedzającą katechumenat.
Zdaniem kard. Giuseppe Versaldi, prefekta Kongregacji Edukacji Katolickiej, praca Kościoła z narzeczonymi winny być czymś fundamentalnym, a przyjęcie sakramentu małżeństwa musi być traktowane z należytą świadomością i powagą. „Okres narzeczeństwa nie powinien być tylko czasem doświadczenia emocjonalnego, które słusznie przeżywają pary planujące małżeństwo, ale ma to być swego rodzaju katechumen. Na tej drodze Kościół jest przy nich nie po to, by nakładać im ciężary czy przyćmić ich piękne chwile zakochania, ale by pomóc im zrozumieć, czego rzeczywiście chcą. Chodzi o to, by przygotować się do sakramentu naprawdę z radością, a nie formalnie, jak dzieje się, gdy dopiero po tym, kiedy już wszystko wydaje się zrobione, dołącza się ryt małżeństwa, który ma przecież decydujące znaczenie, aby nowożeńcy mogli rzeczywiście wytrwać w swej miłości” – powiedział kard. Versaldi.
Słowem najczęściej chyba powtarzanym było „towarzyszenie” – towarzyszenie osobom przygotowującym się do małżeństwa, jak i potem duszpasterskie towarzyszenie tym, których małżeństwo okazało się za słabe by przetrwać, a więc towarzyszenie przez Kościół wszystkim poranionym. Wskazano, że większość małżeństw rozpada się przed 7 rokiem wspólnego życia i stąd konieczność opieki nad młodymi małżeństwami. W wielu wypowiedziach przejawiała się też troska o właściwe przygotowanie seminarzystów do przyszłej pracy duszpasterskiej z rodzinami.
Metropolita Barcelony kard. Luis Martínez Sistach, mówiąc o konieczności dobrego i solidnego przygotowania kandydatów do małżeństwa, aby było ono szczęśliwe i trwałe zwrócił uwagę, że ludzie pobierają się po to, aby być szczęśliwymi i aby założyć rodzinę, toteż przygotowanie do tego sakramentu ma kluczowe znaczenie. W obliczu licznych zagrożeń, stojących przed dzisiejszymi rodzinami, „lepiej jest zapobiegać niż leczyć” – podkreślił.
O sakramentach dla rozwiedzionych w nowych związkach
Najwięcej zainteresowania mediów jak i kontrowersji na sali obrad budziły kwestie: dopuszczenia osób rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach do sakramentów pokuty oraz Eucharystii oraz stosunek do osób ze skłonnościami homoseksualnymi.
Grupa języka niemieckiego zaproponowała, aby urząd nauczycielski Kościoła dokonał szeroko zakrojonej odnowy katolickiej teologii o małżeństwie. „Proponujemy pogłębione studium tych problemów, mając na celu nową ocenę z punktu widzenia urzędu nauczycielskiego i większą koherencję z praktyką duszpasterską wypowiedzi dogmatycznych, moralno-teologicznych i kanonicznych na temat małżeństwa” – czytamy w jej relacji. Zdaniem grupy niemieckojęzycznej, należy otworzyć osobom żyjącym w takiej sytuacji możliwość Komunii św. pod określonymi warunkami. Postulowano, aby dokonywało się to na „drodze skupienia i pokuty wewnętrznej na „forum internum”, czyli rozeznania sumień poszczególnych osób w ich rozmowie ze spowiednikiem, co „może przyczynić się do osobistego kształtowania sumienia oraz do wyjaśnienia, jak dalece możliwy byłby dostęp do sakramentów”.
Zdecydowanie zaprotestował przeciwko temu kard. Gerhard Müller, prefekt Kongregacji Nauki Wiary, który stwierdził, że grupa niemieckojęzyczna nie może wypowiadać się w imieniu synodu. Zapewnił jednocześnie, że „wspólne stanowisko synodu będzie zgodne z nauczaniem Ojca Świętego i Kościoła”.
Komentując wypowiedzi niektórych ojców synodalnych opowiadających się za dopuszczaniem do Komunii rozwodników żyjących w związkach cywilnych jak również twierdzących, że konkubinat ma wartość oraz występujących w obronie homoseksualizmu jako czegoś normalnego, abp Tomasz Peta z Kazachstanu przypomniał słynne słowa Pawła VI z 1972 r., w których ostrzegał on przed „swądem szatana wdzierającym się do świątyni Bożej”.
Postulat komunii św. dla rozwiedzionych i żyjących w ponownych związkach spotkał się z oporem ze strony większości. Większość uczestników synodu podkreślała sakramentalne małżeństwo, ważnie zawarte, jako nierozerwalne – powołując się na słowa Jezusa o cudzołóstwie. Ostrzegano, że udzielanie rozgrzeszenia i komunii św. osobom, które będąc w małżeństwie jednocześnie zawarły drugi związek, byłoby faktycznie uznaniem możliwości zerwania małżeństwa. Przypominano, że sytuacja takich osób uniemożliwia im przyjmowanie Komunii świętej, gdyż jest to akt nie tylko indywidualny i wewnętrzny, ale także kościelny. Wymaga więc „pełnej, widzialnej komunii z Kościołem”, a zatem „wierzenia i wyznawania tego, w co wierzy Kościół” i zachowywania przykazań Bożych. Gdyby Kościół dopuścił te osoby do Komunii św., faktycznie uznawałby drugi związek jako moralnie godziwy, a tym samym zaprzeczałby nierozerwalności pierwszego małżeństwa.
Wśród ojców synodalnych istniała ogólna zgoda, co do konieczności towarzyszenia i przyjmowania rodzin zranionych, stosownie do „pedagogii miłosierdzia”. Chodzi o to, aby unikać postaw sekciarskich i pogodzić duszpasterstwo z doktryną, bez „rozwadniania” jej. Pozostały jednak otwarte pytania o to, jak mają wyglądać w praktyce takie postawy. Niektórzy proponowali analizowanie poszczególnych przypadków przez miejscowego biskupa lub przez konferencję biskupów, uwzględniając decentralizację w Kościele i właściwe rozeznanie.
Inni proponowali utworzenia wewnątrzkościelnego forum zajmującego się tymi problemami, jeszcze inni dostrzegali w procesach nt. stwierdzenia nieważności małżeństwa, ostatnio skróconych znacznie dzięki papieżowi, przykład skutecznego zbliżenia do osób przeżywających trudności, który jednocześnie pozwoli uniknąć naruszania nauki kościelnej.
W sprawach rozwiedzionych były też propozycje zwracające uwagę na ich komunię duchową i na tzw. „drogę pokutną”, którą zresztą niektórzy wolą nazywać „drogą pojednania” czy nawet „wędrówką miłości”. Świadomi złożoności tego zagadnienia ojcowie synodalni odwołali się do funkcji doradczej a nie debatującej, zgromadzenia synodalnego. Dlatego często apelowano do Ojca Świętego aby zabrał głos w tej sprawie, także w perspektywie zbliżającego się Jubileuszu Miłosierdzia. Papież mógłby powołać odpowiednią komisję, której zadaniem byłoby pogłębienie tego tematu.
Abp Stanisław Gądecki, ojciec synodalny z Polski przypomniał, że jest bardzo wiele możliwości uczestnictwa osób będących w nowych związkach w życiu Kościoła i nie są one w żaden sposób wykluczone. Nie są ekskomunikowane, a więc mają pełne prawo uczestniczyć w życiu eklezjalnym. Podkreślił, że nie jest również wykluczone przystąpienie do sakramentu pokuty, ponieważ aby otrzymać radę można przystąpić do sakramentu pokuty, nawet w przypadku jeśli nie uzyska się rozgrzeszenia. „Myśmy zawsze planowali drogę dla nich w ten sposób, że kapłani powinni utrzymywać kontakt z osobami rozwiedzionym, muszą im towarzyszyć i muszą służyć im wsparciem w trudnych chwilach, nie stwarzając im jednak niepotrzebnych iluzji” – powiedział abp Gądecki.
Natomiast w odniesieniu do osób homoseksualnych ujawniło się kilka różnych stanowisk, przy ogólnym nastawieniu, iż należy przyjmować takie osoby bez dyskryminacji. Podkreślano przy tym, że zagadnienie to nie wchodzi w zakres tematyczny synodu, toteż należy je omawiać oddzielnie. Zgadzano się natomiast, że związki osób homoseksualnych nie mogą adoptować dzieci i nie można takich związków zrównywać w prawach z małżeństwami.
Związki partnerskie
Przedmiotem obrad były też związki partnerskie i cywilne. Ojcowie synodalni podkreślali ich nieuporządkowanie, proponując zarazem wydobywanie tych aspektów pozytywnych, które mogą doprowadzić w przyszłości takie pary do małżeństwa sakramentalnego. Pojawiały się liczne propozycje szczególne, np. aby zwrócić większą uwagę na ojców żyjących w separacji lub rozwiedzionych, często będących ofiarami ubóstwa oraz aby docenić odwagę kobiet – ofiar przemocy, które postanawiają urodzić dzieci, mimo uprzedzeń społecznych, aby udzielić głosu osobom zmuszanym do kazirodztwa lub padającym ofiarami handlu ludźmi.
O większą rolę kobiet
Podczas obrad upominano się o większy udział kobiet w życiu Kościoła, aby mogły one zajmować bardziej odpowiedzialne stanowiska, poczynając od Kurii Rzymskiej po kurie biskupie i parafie. Siostra Maureen Kelleher, audytorka synodu ze zgromadzenia Sióstr Najświętszego Serca Maryi skierowała prośbę do ojców synodalnych by zobaczyli, jak wiele kobiet, które zostały powołane do służby królestwu Bożemu, nie może znaleźć miejsca w Kościele. „Choć są obdarzone wieloma talentami, nie mogą ich przynieść do miejsc, gdzie podejmuje się decyzje czy rozważa kwestie duszpasterskie” – mówiła s. Kelleher, prawniczka, która pomaga imigrantom w południowej Florydzie. Podobny apel skierowała do uczestników synodu prof. Lucetta Scaraffia, redaktorka dodatku do watykańskiego dziennika „L’Osservatore Romano” pt. „Kobieta, Kościół, Świat”: – Jej zdaniem Kościół musi znaleźć właściwą odpowiedź na współczesne potrzeby i wsłuchać się bardziej w oczekiwania kobiet, ich zmieniające się role. Teksty i wypowiedzi na Synodzie mówią bardzo mało o kobietach. „To tak jakby matki, córki, babcie, żony, które są sercem dla rodzin, nie były częścią Kościoła. Kościoła, który rozumie świat, który myśli i który podejmuje decyzje” – powiedziała i dodała: „Tak jakbyśmy udawali, nawet gdy mówimy o rodzinie, że kobiety nie istnieją”.
Zmiana języka nauczania
Wiele uwagi poświęcono też potrzebie odnowienia języka, jakim Kościół przemawia do rodzin – ma on stać się mniej statyczny a bardziej dynamiczny, aby nauczanie Kościoła było bardziej zrozumiałe, nie tracąc przy tym niczego ze swej istoty i otwierając w ten sposób nowy dialog z rodzinami. W przypadku osób rozwiedzionych oznaczałoby to, że mówiono by już nie o „wykluczeniu” z sakramentu Eucharystii, ale raczej o „powstrzymywaniu się”. Zdaniem większości ojców synodalnych język musi być zrozumiały dla każdego wiernego, w tym przede wszystkim dla rodziny. Dzisiejszy człowiek doby Internetu potrzebuje jasnego i klarowanego, krótkiego przekazu. Mniej naukowej teologii, filozofii, ale więcej odniesień do realnego życia.
Podczas trwania obrad, w sobotę 17 października uczczono 50. rocznicę ustanowienia Synodu Biskupów, a 18. października papież podczas uroczystej Mszy św. na palcu św. Piotra kanonizował m. in. rodziców św. Teresy od Dzieciątka Jezus.
Synod w statystyce
W synodzie wzięło udział 270 ojców synodalnych: 42 z urzędu, 183 z wyboru i 45 z nominacji papieskiej. 54 z nich reprezentuje Afrykę, 64 Amerykę, 36 Azję, 107 Europę oraz 9 Oceanię. Do uczestników z urzędu należeli zwierzchnicy 15 synodów Kościołów Wschodnich sui iuris, przełożeni 25 dykasterii Kurii Rzymskiej a także sekretarz i podsekretarz Synodu Biskupów.
W zgromadzeniu synodalnym wzięło też udział: 24 ekspertów i współpracowników sekretarza generalnego, 51 audytorów i audytorek, 14 delegatów bratnich (innych Kościołów chrześcijańskich). W Synodzie wzięło udział 18 małżeństw (17 jako audytorzy i audytorki), jedno w charakterze ekspertów.
Było 13 małych grup („circuli minores”): jedna w języku niemieckim, 4 angielskim, 3 hiszpańskim, 2 po włosku, oraz 3 po francusku. Odbyło się 13 sesji w małych grupach oraz 18 kongregacji generalnych.
Żródło: tom, mp, pb, st, kg (KAI) / Watykan