List pasterski na Adwent 2018 roku
Umiłowani Archidiecezjanie!
Jak słyszeliśmy w dzisiejszym pierwszym czytaniu mszalnym, już około sześć wieków przed narodzeniem Jezusa Chrystusa prorok Jeremiasz przepowiadał Jego przyjście na świat. W ten sposób potwierdzał wcześniejsze prorockie zapowiedzi, które mówiły o tym, że dzięki wywodzącemu się z rodu Dawida Mesjaszowi Pańskiemu pokolenie Judy dostąpi zbawienia, sama Jerozolima będzie cieszyła się łaską pokoju, a ludzie wierzący w Niego będą postępowali według zasad prawa i Bożej sprawiedliwości.
Te przepowiadane przez Jeremiasza i innych proroków błogosławione czasy mesjańskie ziściły się wtedy, gdy „nastała pełnia czasu”. Wtedy to Bóg zesłał zrodzonego z Maryi Dziewicy swego Jednorodzonego Syna (por. Ga 4, 4). W ten sposób dla narodu wybranego skończył się czas Adwentu – czas ich oczekiwania na przyjście Mesjasza.
Drodzy Siostry i Bracia!
Jako lud Nowego Przymierza, święty i apostolski Kościół od samego początku swego istnienia wysławia Boga za Jego nieskończoną, pełną miłosierdzia miłość. Dzięki niej bowiem Jezus Chrystus poprzez swoje cierpienie, mękę, śmierć i zmartwychwstanie przywrócił ludziom utracone przez grzech Adama przybrane Boże synostwo. To dlatego też mocą Ducha Świętego możemy odtąd, pełni radości, wdzięczności i ufności, zwracać się do Boga, wołając: „Abba, Ojcze!” (por. Ga 4, 6).
Drodzy Siostry i Bracia!
Nie ma nic piękniejszego niż takie prawdziwie dziecięce odnoszenie się do Boga Ojca, ale jednocześnie nie ma nic bardziej tragicznego niż zatracenie w sobie poczucia dziecięctwa Bożego. Stąd też Pan Jezus przestrzegał swoich uczniów przed takim stanem ducha, który nazwał „ociężałością serca”. Człowiecze serca mogą bowiem zatracić swoją wewnętrzną wolność i cudowną zdolność miłowania. Dzieje się to wtedy, gdy dadzą się one opanować przez przyjemności zmysłowe, które Pan Jezus symbolicznie określił mianem „obżarstwa i pijaństwa”, oraz przez zbytnie zatroskanie problemami codzienności, które nie pozwalają odpowiedzialnie myśleć o czekających nas sprawach ostatecznych (por. Łk 21, 34-35). Co więcej, człowiek dający się owładnąć ociężałością serca ogranicza perspektywę swego życia do spraw wyłącznie doczesnych. Głosi równocześnie pogląd, iż istnienie każdego z nas ostatecznie i bezpowrotnie kończy się w chwili śmierci biologicznej. W konsekwencji ociężałość serca sprawia, że w pewnym momencie zaczyna się człowiekowi wydawać, że Pan Bóg nie jest mu już do niczego potrzebny. W odniesieniu do pewnych bardziej ogólnych procesów duchowych, dających się zauważyć i zdiagnozować poprzez badania socjologiczne, dochodzi do tego, co z ogromnym bólem i niepokojem podkreślił św. Jan Paweł Wielki w adhortacji apostolskiej z 2003 roku Ecclesia in Europa („Kościół w Europie”): „Europejska kultura sprawia wrażenie «milczącej apostazji» człowieka sytego, który żyje tak, jakby Bóg nie istniał” (EE, 9). W następstwie braku wiary w Boga, który jest Ojcem wszystkich ludzi, daje się zauważyć „zanik poczucia solidarności, co powoduje, że ludzie – choć nie brakuje im tego, co konieczne pod względem materialnym – czują się bardziej osamotnieni, pozostawieni samym sobie, pozbawieni uczuciowego oparcia” (EE, 8).
Żeby nie ulec tym niebezpiecznym zjawiskom, chrześcijanin musi żyć duchem Adwentu. Jego ziemskie pielgrzymowanie powinno stawać się czasem czujności, oczekiwania i modlitwy. Do takiej właśnie postawy wzywa nas Pan Jezus, wołając: „Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym” (Łk 21, 36). Nie wolno nam bowiem zapominać o czekającym nas po naszej śmierci Sądzie – o tym, że przyjdzie nam zdać rachunek z całego naszego życia i że będziemy musieli przedstawić Sprawiedliwemu Sędziemu dzieła naszej miłości do Boga i do człowieka.
Prawdziwa i autentyczna miłość domaga się właśnie czujności – aby nie zaprzepaścić żadnej nadarzającej się okazji do dawania świadectwa swojej wierności wobec Boga i gotowości do obdarowywania innych dobrocią własnego serca. Nie wystarcza jednak samo tylko czuwanie, gdyż mogłoby ono stać się jakąś pustą formą życia, pozbawionego istotnych treści. Dlatego też Pan Jezus łączy czuwanie z modlitwą, czyli z pełnym uwielbienia, wdzięczności, zaufania i oddania słowem, które wierzący człowiek kieruje do Pana Boga. Jednocześnie zarówno czuwanie, jak i modlitwa mają być „w każdym czasie” – czyli mają trwać w nas nieustannie. Czuwanie nie może ustawać, ponieważ w takim przypadku pojawia się niebezpieczeństwo ulegania pokusom i złu. Z kolei modlitwa musi w nas nieustannie trwać, tak jak ciągle trwa w nas miłość do najbliższych, którą potwierdzamy naszymi najbardziej szlachetnymi myślami, słowami i czynami.
Drodzy Siostry i Bracia!
Szczególnym doświadczeniem postawy adwentowej, która powinna obejmować całe nasze życie, jest rozpoczynający się dzisiejszą niedzielą liturgiczny czas Adwentu. Tak jak podczas naszego ziemskiego pielgrzymowania mamy się przygotowywać na radość ostatecznego spotkania z Bogiem, tak w tym szczególnym czasie, przez kolejne tygodnie mamy się duchowo przygotowywać na radosne Święta Bożego Narodzenia. W tym adwentowym czasie będą nam towarzyszyły szczególnie dwie postaci. Pierwszą z nich jest św. Jan Chrzciciel, którego wołanie o uznanie istnienia Boga, o wewnętrzne nawrócenie i o prostowanie dróg dla zbliżającego się Pana, pozostaje ciągle aktualne (por. Łk 3, 3-6). Drugą postacią jest Przenajświętsza Maryja Panna, Dziewica czuwająca, która usłyszała i przyjęła wezwanie Boga, aby stać się Matką Syna Ojca Przedwiecznego, i która – jako Panna wierna i równocześnie Stolica Mądrości – wyśpiewała Bogu swe Magnificat: hymn wdzięczności i uwielbienia wobec Najwyższego, który zechciał uczynić dla Niej wielkie rzeczy (por. Łk 1, 29).
Drodzy Siostry i Bracia!
Za wzorem i przyczyną Najświętszej Maryi Panny i św. Jana Chrzciciela życzę Wam, moi Drodzy, radosnego – pośród czuwania i modlitwy – przygotowywania się do zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia. Życzę utrwalania w Waszych sercach adwentowej postawy, czyli wiernego i wytrwałego przenikania całego Waszego życia cnotami wiary, nadziei i miłości, dzięki którym, gdy ostatecznie przyjdzie Pan, będziemy mogli przywitać Go sercem dziecka, z ufnością zwracającego się do Boga pełnym wewnętrznego ciepła słowem: „Abba” – Ojcze!
Tym życzeniom towarzyszy moja serdeczna modlitwa i pasterskie błogosławieństwo
+ Marek Jędraszewski
Arcybiskup Metropolita Krakowski