Papież ogłosił dziś Adhortację apostolską Laudate Deum. Jest ona uszczegółowieniem i uzupełnieniem jego encykliki Laudato si opublikowanej w 2015 roku. Zdaniem Franciszka wobec zachodzących zmian klimatycznych, brak zadowalającej reakcji z naszej strony sprawia, że znaleźliśmy się blisko punktu krytycznego. Negacjoniści nie mają racji: globalne ocieplenie jest niewątpliwie skutkiem działalności człowieka. Zaangażowanie i troska o wspólny dom wynikają z wiary w Chrystusa.
„List ten jest zatytułowany 'Pochwalony bądź, Panie’. Bowiem człowiek, który chce zastąpić Boga, staje się najgorszym zagrożeniem dla samego siebie.” Te słowa kończą nową Adhortację apostolską. Tekst dokumentu stanowi kontynuację encykliki Laudato sì z 2015 roku. W sześciu rozdziałach podzielonych na siedemdziesiąt trzy punkty, w perspektywie konferencji COP28, która za dwa miesiące odbędzie się w Dubaju, Następca św. Piotra apeluje o współodpowiedzialność w pilnej kwestii zmian klimatycznych, ponieważ „goszczący nas świat rozpada się i być może zbliża się do punktu krytycznego”. Zmiany klimatyczne są jednym z „głównych wyzwań stojących przed społeczeństwem i wspólnotą światową”, gdyż ich „skutki (…) ponoszą osoby najbardziej bezbronne” (Laudate Deum, nr 3).
Coraz bardziej wyraźne symptomy zmian klimatycznych
W pierwszym rozdziale Papież Franciszek wyjaśnia, że choćbyśmy usilnie starali się temu zaprzeczyć, „oznaki zmian klimatycznych są coraz bardziej oczywiste”. Zwraca uwagę, że coraz częściej doświadczamy „zjawisk ekstremalnych, częstych okresów wyjątkowych upałów, susz i innych dolegliwości ze strony Ziemi”. Przypomina również, iż zostało udowodnione, „że niektóre zmiany klimatu wywołane przez człowieka, znacznie zwiększają prawdopodobieństwo częstszych i bardziej intensywnych zdarzeń ekstremalnych”. W odniesieniu do tych, którzy starają się zminimalizować skutki zmian klimatycznych stwierdza, że „to, czego obecnie jesteśmy świadkami, to niezwykłe przyspieszenie ocieplenia”. Papież zwraca również uwagę, że „prawdopodobnie za kilka lat wiele grup ludności będzie musiało przenieść swoje domy z powodu tych zdarzeń” (6).
To nie jest wina ubogich
Tym, którzy obwiniają ubogich o posiadanie zbyt licznego potomstwa i starają się rozwiązać problem „poprzez okaleczanie kobiet w krajach mniej rozwiniętych”, Papież Franciszek przypomina, że „bardzo niski procent najbogatszej światowej populacji zanieczyszcza więcej, w porównaniu do 50 procent najbiedniejszej światowej populacji”. Afryka natomiast, gdzie mieszka „ponad połowa osób najuboższych na świecie, jest odpowiedzialna za zaledwie ułamek emisji historycznych” (9). Papież podważa również opinie tych, którzy uważają, że ograniczenie zużycia paliw kopalnych doprowadzi „do zmniejszenia liczby miejsc pracy”, podczas gdy w rzeczywistości „miliony ludzi tracą pracę z powodu różnych konsekwencji zmian klimatycznych”. Realizacja „dobrze zarządzanej” transformacji w celu wykorzystywania odnawialnych źródeł energii jest w stanie „wygenerować niezliczone miejsca pracy w różnych sektorach”. „Dlatego też politycy i przedsiębiorcy muszą natychmiast zająć się tą kwestią” (10).
Zmiany klimatyczne są niewątpliwie powodowane przez człowieka
„Nie można już wątpić w ludzkie – antropogeniczne – przyczyny zmian klimatycznych” – stwierdza Franciszek. „Stężenie gazów cieplarnianych w atmosferze (…) w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat (…) ma mocne przyspieszenie” (11). Równocześnie „temperatura rosła w bezprecedensowym tempie, niespotykanym w ciągu ostatnich dwóch tysięcy lat ” (12). Skutkiem tych zjawisk jest zakwaszenie mórz i topnienie lodu, a zbieżność tych zjawisk – przy równoczesnym wzroście emisji gazów cieplarnianych – „nie da się ukryć”. „Zdecydowana większość naukowców zajmujących się klimatem popiera tę korelację i tylko niewielki odsetek z nich próbuje zaprzeczyć takim dowodom”. Niestety – jak zauważa Papież – kryzys klimatyczny nie jest problemem interesującym „największe potęgi gospodarcze, którym zależy na osiągnięciu maksymalnego zysku przy najniższych kosztach i w możliwie najkrótszym czasie” (13).
Mamy mało czasu, by uniknąć najbardziej tragicznych skutków
„Jestem zmuszony – stwierdza Franciszek – dokonać tych wyjaśnień, które mogą wydawać się oczywiste, z powodu pewnych lekceważących i nierozsądnych opinii, które znajduję nawet w Kościele katolickim. Nie możemy już jednak wątpić, że przyczyną niezwykłej szybkości tak niebezpiecznych zmian jest niezaprzeczalny fakt: ogromny rozwój związany z nieograniczoną ingerencją człowieka w przyrodę” (14). Niestety, niektóre skutki zmian klimatycznych będą nieodwracalne przez setki lat. Tak więc „pilnie potrzebna jest szersza wizja…” która jednak nie wymaga „od nas niczego więcej niż pewnej odpowiedzialności za dziedzictwo, jakie zostawimy za sobą po naszym przejściu przez ten świat” (18).
Według technokratycznego paradygmatu człowiek nie ma żadnych ograniczeń
W drugim rozdziale Adhortacji Franciszek porusza kwestię technokratycznego paradygmatu, który polega „na myśleniu, jak gdyby rzeczywistość, dobro i prawda spontanicznie wypływały z samej mocy technologii i ekonomii” (20) i opiera się na idei istoty ludzkiej bez żadnych ograniczeń. „Ludzkość nigdy nie miała tyle władzy nad sobą samą, i nie ma gwarancji, że dobrze ją wykorzysta, zwłaszcza biorąc pod uwagę sposób, w jaki się nią posługuje. […] W jakich rękach spoczywa i w jakie ręce może wpaść tak wielka władza? Straszliwie groźne jest to, że leży ona w rękach małej części ludzkości” (23). Papież podkreśla, że „mówimy, że otaczający nas świat nie jest przedmiotem wyzysku, nieokiełznanej eksploatacji, nieograniczonych ambicji” (25). Przypomina także, że jesteśmy „częścią przyrody”, co wyklucza „pogląd, jakoby człowiek był kimś obcym, czynnikiem zewnętrznym zdolnym jedynie do szkodzenia środowisku” (26).
Moralny upadek władzy: marketing i fałszowanie informacji
Dokonaliśmy „imponującego i zdumiewającego postępu technologicznego i nie zdajemy sobie sprawy, że jednocześnie staliśmy się bardzo niebezpieczni, zdolni zagrozić życiu wielu istot i naszemu własnemu przetrwaniu” (28). „Upadek etyczny rzeczywistej władzy jest maskowany przez marketing i fałszywe informacje, będące użytecznymi mechanizmami w rękach tych, którzy mają większe zasoby, by za ich pośrednictwem wpływać na opinię publiczną” (29). Powoduje to, że „zdezorientowani i zachwyceni w obliczu obietnic tak wielu fałszywych proroków, sami ubodzy wpadają czasami w oszustwo świata, który nie jest dla nich zbudowany” (31), podczas gdy w świecie obserwujemy „niezaprzeczalną dominację tych, którzy urodzili się w lepszych warunkach do rozwoju” (32).
Słabości polityki międzynarodowej
W kolejnym rozdziale Adhortacji Papież pisze o słabościach polityki międzynarodowej, podkreślając potrzebę, by „preferowano umowy wielostronne między państwami” (34). Pragnie organizacji „światowych, obdarzonych autorytetem, aby zapewnić globalne dobro wspólne”. Powinny być one „wyposażone w rzeczywistą władzę, aby zapewnić realizację pewnych niezbywalnych celów” (35). Franciszek ubolewa, „że globalne kryzysy są marnowane” tak jak w przypadku kryzysu finansowego 2007-2009 i pandemii, które zostały „ukierunkowane na większy indywidualizm, większą dezintegrację, większą wolność dla prawdziwie możnych, którzy zawsze znajdują drogę wyjścia bez szwanku” (36). Dzisiaj wyzwaniem jest poszukiwanie nowego multilateralizmu „w świetle nowej sytuacji światowej” (37) – pisze Papież, przyznając, że wiele stowarzyszeń i organizacji społeczeństwa obywatelskiego rekompensuje słabości międzynarodowej wspólnoty.
Nie potrzeba instytucji, które chronią silniejszych
Franciszek proponuje multilateralizm „oddolny”, niebędący „jedynie decyzją elit władzy” (38). Podkreśla, że „do skutecznej współpracy potrzebne są inne ramy” (42), pozwalające reagować odpowiednio dzięki „globalnym mechanizmom”, które jednak wymagają „ustanowienia powszechnych i skutecznych zasad” (42). Dlatego też potrzebna jest „swego rodzaju większa demokratyzacja w sferze globalnej, aby wyrazić i uwzględnić różne sytuacje”. Wówczas „nie będzie już użyteczne wspieranie instytucji, które chronią prawa najsilniejszych, nie troszcząc się o prawa wszystkich” (43).
Oczekiwania wobec COP28 w Dubaju
W następnym rozdziale, w perspektywie COP28, Franciszek pisze: „nie możemy wyrzec się marzenia, że COP28 doprowadzi do stanowczego przyspieszenia transformacji energetycznej ze skutecznymi zobowiązaniami, które mogą być monitorowane w sposób stały. Ta Konferencja może być punktem zwrotnym” (54). Niestety bowiem „konieczne przejście w kierunku czystych energii (…) nie postępuje wystarczająco szybko” (55).
Dość już kpin z ochrony środowiska
Franciszek apeluje, by położyć kres „nieodpowiedzialnym kpinom” ze strony tych, którzy szydzą z ochrony środowiska w imię interesów gospodarczych. Jest to bowiem „problem humanitarny i społeczny na wielu poziomach (i) dlatego wymaga zaangażowania wszystkich”. W odniesieniu do protestów grup nastawionych radykalnie, Papież stwierdza, że wypełniają one „pustkę w społeczeństwie”, podczas gdy „każda rodzina powinna myśleć, że stawką jest przyszłość ich dzieci” (58) i wywierać na rządzących „zdrową presję społeczną”. Papież wyraża nadzieję, że COP28 doprowadzi do określenia „wiążących form transformacji energetycznej”, które będą skuteczne i będą „mogły być łatwo monitorowane” (59). „Ufajmy, że ci, którzy podejmą działania, będą strategami zdolnymi do myślenia o wspólnym dobru i przyszłości swoich dzieci, a nie o partykularnych interesach kilku krajów lub firm” – pisze Franciszek, wyrażając pragnienie, by „w ten sposób okazali szlachetność polityki, a nie jej hańbę” (60).
Zaangażowanie wynikające z wiary w Chrystusa
Papież pisze także o powodach zaangażowania na rzecz środowiska naturalnego, wynikających z wiary w Chrystusa i zachęca „braci i siostry innych religii, aby uczynili to samo” (61). „Światopogląd judeochrześcijański podtrzymuje szczególną i centralną wartość istoty ludzkiej pośród wspaniałego koncertu wszystkich istot”, które „tworzą rodzaj uniwersalnej rodziny, wspaniałej komunii pobudzającej do świętego, serdecznego i pokornego szacunku” (67). „Nie jest to wytwór naszej woli, ma inne pochodzenie, które leży u podstaw naszej istoty, ponieważ Bóg złączył nas tak ściśle z otaczającym nas światem” (68). Tym, co naprawdę się liczy, pisze Franciszek, jest „pamiętanie, że nie ma trwałych zmian bez zmian kulturowych, bez dojrzewania sposobu życia i przekonań społecznych, i nie ma zmian kulturowych bez zmian w osobach” (70). Gdyż przecież „wysiłki rodzin, by mniej zanieczyszczać, ograniczać ilość odpadów, mądrze konsumować, tworzą nową kulturę” (71). Papież na zakończenie Adhortacji przypomina raz jeszcze, że „emisje na osobę w Stanach Zjednoczonych są około dwukrotnie wyższe niż w przypadku mieszkańca Chin, i około siedmiokrotnie wyższe niż średnia w najbiedniejszych krajach”, a także podkreśla, że „powszechna zmiana nieodpowiedzialnego stylu życia związanego z modelem zachodnim, miałaby znaczący długoterminowy skutek”. Zwraca wreszcie uwagę, że „w ten sposób, wraz z bardzo potrzebnymi decyzjami politycznymi, bylibyśmy na drodze do wzajemnego uzdrowienia” (72).
Źródło: Vatican News