Kluczem do przeżywania Adwentu jest znalezienie właściwej harmonii między oczekiwaniem na Jego przyjście a odkrywaniem Jego obecności. Czekam, bo oczekiwanie mówi o pewnym braku, o tym, że ciągle zbyt mało jest Boga w moim życiu, że chcę Go bardziej i bardziej Go potrzebuję.
fragment książki “Przyjdź, Panie Jezu!”
Oczekiwanie jest potrzebne dla naszego nawrócenia, wrastania, tęsknoty, która wzmaga miłość. Jednakże możemy ciągle czekać i nie zauważać tego wszystkiego, co Bóg czyni dla nas w naszym życiu już dzisiaj. Możemy nie zauważać, że On jest z nami, że przychodzi do nas w sakramentach, że moje życie jest ciągle w Jego rękach i ani na moment z nich nie wypadło. Czekam, bo oczekiwanie mówi o pewnym braku, o tym, że ciągle zbyt mało jest Boga w moim życiu, że chcę Go bardziej i bardziej Go potrzebuję. Coraz mniej mnie, a coraz więcej Ciebie, Boże. Po to jest Adwent.
Równocześnie jest to czas wypełnienia mnie Bogiem, który stał się człowiekiem dla mojego zbawienia i który przyjdzie na końcu czasów, aby dopełnić całą historię zbawienia, i które dokonuje się przez codzienne odkrywanie Jego obecności, a szczególnie przez karmienie się przychodzącym Bogiem w Eucharystii. To właśnie tutaj najpełniej wyraża się ta prawda, że Bóg jest obecny (mamy na ołtarzu Jego realną obecność) i równocześnie przychodzi (zaraz po konsekracji w jednej z aklamacji śpiewamy: „oczekujemy Twego przyjścia w chwale”), że jest Bogiem najbardziej obecnym (Jego realna obecność pod postaciami chleba i wina) i najgłębiej ukrytym (tylko oczami wiary mogę odkryć Jego obecność pod osłoną chleba i wina). Tylko ten, kto już dzisiaj ma piękną relację z Panem, będzie z radością oczekiwał na Jego powtórne przyjście.
Jak zauważył niemiecki teolog Karl Rahner, w eschatologii mamy do czynienia z projektowaniem w przyszłość tego, co jest doświadczeniem teraźniejszości, bo o rzeczywistości ostatecznej wiemy tylko tyle, ile zostało nam objawione w Piśmie Świętym, oraz to, co z niej jest obecne w teraźniejszości. Eschatologia tak naprawdę nie mówi ani o „potem”, ani „o tamtym świecie”, ale o życiu na ziemi, w które wkracza Bóg, a wraz z Nim wieczność.
Dzieje się tak dlatego, że eschatologia nie mówi o niczym więcej jak tylko o Bogu, który tak umiłował całe stworzenie, że pragnie je na nowo przygarnąć do siebie, odnowić i dokonać nowego stworzenia, w którym nie przekreśli całej wcześniejszej historii, ale przez wejście w nią, wprowadzi całą historię człowieka i świata do wieczności – czyniąc nowe niebo i nową ziemię. Ostatecznie bowiem – jak mówi Hans Urs von Balthasar – niebo jest tam, gdzie jest Bóg. To On jest niebem.
www.stacja7.pl